[gore]
Autor: Frostx
Opis:W Equestri od zawsze było pełno wynalazców, którzy w jakiś sposób
przysłużyli się jej, aby kucom żyło się milej i lepiej. Twilight
znajduje o nich książkę. To wydarzenie daje początek zupełnie dla
nikogo niespodziewanych zdarzeń, których klacz jest główną
prowodyrką. Ze zwykłej klaczy i studentki staje się bezlitosną maszyną
do zabijania. Przez to wszystko żadna z jej przyjaciółek nie może już
być bezpieczna. Twilight bowiem chce dokonać za ich pomocą czegoś
bardzo wielkiego i wyniosłego. Chce stworzyć zupełnie nowy gatunek kuca.
Chce stworzyć nową istotę. W tym wszystkim pomagać jej będzie inna
"Istota" - najgorsze, co może być w jej mózgu, jej własny,
ukryty i nieokiełznany, gdy już jest na wolności demon.
Kilka dni od przeczytania minęło, przydałoby się w końcu coś napisać.
OdpowiedzUsuńOd strony technicznej nie mam większych zastrzeżeń, może trafiło się kilka usterek, ale każdą w miarę możliwości wypunktowałem. Ponadto w co bardziej "dynamicznych" momentach opisy stawały się (według mnie) zbyt zawiłe i niejasne, ale to już kwestia gustu i wyczucia... może jak to drugi raz przeczytam to będzie lepiej.
Mamy dowód, że gorefik może być dobry, co prawda pod koniec trochę mi się dłużył(ale to pewnie kwestia uploadowania fika jako jeden rodział), i może to "przeistoczenie" się Twilight było ciut zbyt szybkie, ale przynajmniej mamy jakiś sensowny motyw robienia kaźni, ale może po kolei.
Nie wiem, kiedy fik powstawał, ale już na początku zdobył moje uznanie "biorąc na warsztat" "zwykłą" Twilight Sparkle.
Nie... nie hejtowałem zamiany Twilight w alicorna (skrzydła dobrze się prezentują w clopach), ale jednak w tym momencie zakończył się pewien etap. Etap w którym niezwykle inteligentna, choć mimo wszytko zwykła klacz toczy swoją zwykła egzystencję (tak wiem, bycie osobistą uczennicą Księżniczki czynił ją na "dzień dobry" "wybrańcem", ale na taki detal można przymknąć oko, co nie? ;) ).
Przemiana w księżniczkę mimo wszytko wprowadza jakiś "mesjanizm", a jednak wolę ten moment gdy Twilight dopiero się rozwija. Gdy próbuje studiować magię harmonii, a przeciwności losy spychają ku mocy entropii.
Historia dobrze wykorzystuje możliwości tego motywu, poprzez pewną swobodę w interpretacji poszczególnych elementów, "Istota" w głowie Twilight jest tylko jej głosem czy może jakimś demonem? Kreacja nowej Istoty się udała czy okazała się być szaloną mrzonką?
Ja oczywiście wolę wersję, że głos w głowie lawendowej jednorogini to po prostu ona sama, a właściwie jej część, która towarzyszyła jej od urodzenia i to ona pchała ją ku pracy, nauce i wszelkim innym sukcesom, a teraz... wyrwała się na wolność.
Podobnie jak wolę wierzyć w to, że skoro tan "nowa zła moc" pozwoliła Pannie Sparkle wyrywać drzewa, kontrolować ich wzrost, szwendać się po Ponyville w kamuflażu i jeszcze tachać ciała przyjaciółek to może pozwolić tchnąć życie w nową istotę.
Jednak to moja interpretacja i równie dobrze mogło się skończyć na pozszywanym trupie, czego już zakończenie nie wyjaławiałby... gdyby nie epilog?
Dlaczego? Ano skoro akcja zakończyła się fiaskiem to po kiego wołać Panią Dnia? Dlaczego miałaby jej zaufać? Po tym jak "zdradziły ją" jej własne przyjaciółki i "syn" to czemu miałaby zaufać jakiejś "zadufanej" w sobie władczyni, która od źrebięctwa ją "wykorzystuje"? No chyba, że czegoś nie wiemy o złej stronie Celestii. ;P
No dobra tyle interpretacji, co o klimacie i "soczystych" fragmentach?
Oczywiście podobała mi się kreacja codziennego-zwykłego życia, powoli rosnącego niepokoju u niektórych postaci, co zostało zrobione sensownie i nienachalnie (wyzwolenie mocy jest wyczuwalne przez co wrażliwszych ;) ), po czym nadchodzi czas na danie główne. Z Fluttershy było fajnie, z Applejack też, ale uważam ładowanie do tego Babki Smith za przegięcie... niemiłosiernie wydłużyło to fragment, przez co pomimo ciekawego sposobu egzekucji to to końcówka była jednak nużąca. W efekcie, szybkie egzekucje następnych klaczy powitałem z pewną ulgą.
Do opisów nie mam zastrzeżeń, jest krwawo i sugestywnie, mi się jeszcze podobało to całowanie w czoło i porównanie do spermy, przez co zastanawiałem się czy zaraz nie zrobi się z tego clopfik, ale na (nie)szczęście nie.
Ostatecznej oceny nie ma, bo mi się nie chce jej pisać. :P